Fitness club + siłownia - Wirtualne życie w wirtualnym mieście na wirtualnej wyspie

Tak niepozorny budynek, a tyle w sobie mieści. Coś dla obu płci. Siłownia to propozycja głównie dla panów, jednak nie brakuje i żeńskiej grupy. W Fitness clubie to samo. W końcu każdy chce wyglądać dobrze.

Cennik:
Jednorazowe wejście do fitness clubu - 12$
Jednorazowe wejście na siłownię - 13$
Wykupienie karnetu do grupy damskiej/męskiej w fitness clubie - 40$ (karnet 3-miesięczny); 60$ (karnet półroczny)
Wykupienie karnetu do grupy damskiej/męskiej na siłownię - 50$ (karnet 3-miesięczny); 75$ (karnet półroczny)

John i Isabel weszli do sali, wcześniej pokazując swoje odznaki.
- Mark Olsen? - spytał policjant.
- Tak, to ja - odpowiedział facet biegnąc po bieżni.
- Detektyw Blank i detektyw Torrado, mamy kilka pytań... - facet wyłączył maszynę.
- O co chodzi?
- O pańskiego przyjaciela, Marshala Stone'a. Został zamordowany kilka dni temu.
- Co?! Jak to?!
- Nic pan o tym nie wiedział?
- Nie, od tygodnia nie miałem od niego żadnych wiadomości.
- Bo mniej więcej od tygodnia nie żyje. Wiedział pan, że przyjechał na wyspę?
- Tak, to mi mówił. Przyjechał tu za jakąś dziewczyną... Od tego czasu nie dał znaku życia.
- Za jaką dziewczyną?
- Chyba nazywa się Miranda White, tak, chyba tak. Po rozwodzie ją poznał i zakochał na zabój - zaśmiał się koleś. - Dokładnie na zabój...
- Czy panna White mieszka na wyspie?
- Nie, nie wiem. Chyba nie. Marshal nie mówił gdzie mieszka.
- A czy miał wrogów? Pan, jako jego przyjaciel, wiedziałby o tym?
- Nie jestem pewien. Był ktoś, kto nie cenił go sympatią, bo pogruchotał mu kości. Od tego czasu Marshal był stale niespokojny.
- Nie mówił, kto to zrobił? - Isabel skrzętnie wszystko notowała.
- Tego też nie jestem pewien. Chyba jego wspaniała dziewczyna zapomniała mu powiedzieć, że jest już "zajęta"... - detektywi wymienili spojrzenia.
- Nie wie pan, jak się nazywa?
- Nie, nie mam pojęcia.
- Cóż, dziękujemy za informacje. Gdyby coś pan sobie przypomniał, proszę dzwonić. - powiedział John i wraz z Isabel wyszli z budynku.

OOC: White?? ;p;p;p

OOC: o, to nie było zamierzone ;p po prostu wpadło mi do głowy, nie mam talentu do wymyślania nazwisk xD a co, masz Mirandę w rodzinie? ;pp

OOC: Moze i mam Very Happy

OOC: uważaj bo wkręcę cię w intrygę ;]

OOC; Mi tam rybka ;D